środa, 25 czerwca 2014

Göteborg - wycieczka 1-dniowa

[AKTUALIZACJA: 20.03.2020]
Do Szwecji, jak i całej Skandynawii latam bardzo chętnie. Bardzo mi się tam podoba. Przepiękne krajobrazy, czyste miasta, mili ludzie. Do tego co chwila można upolować tanie bilety za 34 PLN.

Pomysł na to, by zobaczyć Göteborg w kilka godzin narodził się dość spontanicznie. Zauważyłem że przewoźnik tak zmienił rozkład lotów, że jest możliwość polecieć i wrócić tego samego dnia. A wszytko to za sprawą nowej, piątej już maszyny zbazowanej na lotnisku w Gdańsku. Wcale długo nie czekałem na okazję by kupić bilety. Minęło dosłownie kilka dni.

Bilety lotnicze - screen ze strony Wizz Air
Czas jaki minął od 19.04 kiedy kupiłem bilety do chwili wyjazdu na lotnisko upłynął tak szybko (ciągła praca), że nawet nie zdążyłem się dobrze przygotować. Przez 2 wieczory przed wylotem poszperałem w Internecie, żeby znaleźć mapkę, rozpis atrakcji, tak by maksymalnie wypełnić sobie te 4h, które będę miał na zobaczenie miasta.

Lot z Gdańska do Göteborga trwa trochę ponad godzinę. Podczas lotu niebo było prawie czyste, dzięki czemu doskonale było widać duńską wyspę Bornholm.

Widok na wyspę Bornholm
W Szwecji wita nas słoneczna pogoda, choć podczas podchodzenia do lądowania widać było jak nad miastem pada deszcz. Lądujemy na lotnisku City Airport (na północny zachód od miasta, IATA: GSE), przeznaczonym dla tanich linii lotniczych. Budynek terminala to tak naprawdę większy barak.

Obecnie lotnisko jest zamknięte - Wizz Air przeniósł loty z Gdańska się na większe lotnisko Landvetter (IATA: GOT) - aktualizacja 03.2020.

Terminal lotniska City Airport
Z lotniska do miasta można dostać się na 2 sposoby, albo autobusem Flygbussarna albo autobusem miejskim nr 36. Ja skorzystałem z pierwszej opcji.
Po 30min jestem w centrum miasta. Wysiadam przy Nils Ericson Terminal (nowoczesny terminal dworcowy tuż obok zabytkowego budynku dworca kolejowego). Zaczyna padać deszcz (dobrze że zabrałem kurtkę przeciwdeszczową). Pierwsze swoje kroki kieruję nad rzekę, gdzie przy promenadzie stoi potężny, czerwono-biały wieżowiec Utkiken (na dachu jest platforma widokowa), oraz zacumował żaglowiec Viking (pełni funkcję hotelu i restauracji). Tuż obok podziwiać można nowoczesną Operę.

W tle symbol miasta - wieżowiec Utkiken
W międzyczasie wyszło słońce, a chmury jakoś się rozmyły. Widać coraz więcej turystów, którzy po obiedzie wyszli z pobliskich restauracji pospacerować po mieście. Ja idę dalej wzdłuż Packhuskajen (skwer nad rzeką), gdzie mijam centrum morza (Maritima Sentrum). Na końcu promenady rozpoczynają się kanały miejskie - Stora Hamnkanalen.

Stora Hamnkanalen
Stojąc na moście po lewej stronie widać Muzeum miejskie (Göteborgs Museum), a trochę dalej także Ratusz oraz plac Gustav Adolfs Torg, z pomnikiem króla Gustawa Adolfa. Ja skręcam w prawo, kierując się do drugiej pętli kanałów - Rosenlunds kanalen, przy których zobaczyć można m.in. Feskekörka - zabytkowy targ rybny.

Feskekörka
Okolica robi się bardziej zielona (Kungsparken). Wszystko jest dobrze pomyślane. Nad kanałami są wygodne ławeczki na których można usiąść i rozkoszować się słońcem. Ja przystaję tu tylko na chwilę by coś podjeść.

Trochę dalej położony jest zabytkowy budynek teatru miejskiego (Stora Teatern) oraz Trädgård Park.

Stora Teatern

Trädgård Park
Przechodząc na drugą stronę kanału wchodzę na jedną z najbardziej reprezentacyjnych ulic miasta - Ostra Hamngatan, w połowie której, przy starym kanale, znajduje się widziany już wcześniej plac Gustawa Adolfa. Równolegle do niej po prawej stronie biegnie Nordstan, czyli centrum handlowe, jedne z największych w Europie. Mieści ponad 150 sklepów.

Kungsportsplats i pomnik króla Karola IX
Wcześniej, tuż przy moście, na Kungsportsplats podziwiać można okazały pomnik Karola IX na koniu. To także ważny węzeł komunikacji miejskiej oraz plac spotkań mieszkańców. Jest tutaj także biuro informacji turystycznej.

Gustav Aldofs Torg
Na sam koniec spaceru po mieście zostawiłem sobie Gustav Aldofs Torg, Drottningtorget oraz stadion Ullevi. Miejsca urokliwe i ruchliwe. Dużo jest tutaj barów, kafejek, kebabowni. Widać jak ludzie wychodzą z pracy i szybkim krokiem podążają w kierunku dworca kolejowego.

Kanały miejskie
W 4 godziny zobaczyłem wszystko co chciałem zobaczyć, i wszystko co było warte zobaczenia za darmo. Na pewno szczerze polecam to miejsce na popołudniowy wypad. Poniżej zamieszczam mapę z trasą mojego spaceru.

wtorek, 25 marca 2014

Sundåsen Fort - wycieczka 1-dniowa

Lecąc do Oslo Torp większość na jednodniową wycieczkę wybiera za swój cel albo Oslo, albo pobliskie Sandefjord (z opcją przepłynięcia promem do szwedzkiego Strömstad). Mało kto wie, że jest jeszcze coś co warto zobaczyć. Chodzi o kompleks fortów wojennych Sundåsen Fort.

Forty oddalone są o ok. 4,5km od stacji kolejowej w Torp. Mi dojście piechotą zajęło mniej więcej 1h. Trasa jest bardzo prosta, szedłem wzdłuż mało ruchliwej drogi FV272.

Trasa spaceru ze stacji kolejowej Torp do fortów
Przechodząc przez tory kierowałem się najpierw w lewo, by po kilkuset metrach skręcić w prawo, właśnie w drogę FV272 (kierunek Stokke).

Drogowskaz w drodze do fortów
Zamiast wejść na szczyt wg oznakowanego szlaku, skróciłem sobie drogę o 1km, wszedłem tam trochę "na dziko" przez zarośla. Potem już utwardzoną pod górę.

Już jestem prawie na miejscu
Akurat miałem szczęście. Marcowe słońce sprawiło iż można było sobie posiedzieć na skałkach i zrobić nie lada piknik. Przydało się drugie śniadanie zabrane ze sobą z Polski.

Tablica informacyjna
Widok z góry na okolicę
Widok z góry na okolicę
Aż trudno uwierzyć iż całe to miejsce miałem tam tylko dla siebie. Po drodze w jedną i drugą stronę nie spotkałem ani jednej osoby. Już mam pomysł jak połączyć następnym razem pobyt w Sandefjord i właśnie w tym miejscu. Po drodze dostrzegłem nowy szlak, którym wg mapy można dojść z fortów do miasta.

poniedziałek, 10 lutego 2014

Bergen - wycieczka 1-dniowa

[AKTUALIZACJA: 21.03.2020]
Do Bergen robię podejście nr 2. Już w zeszłym roku miałem kupione bilety, ale przez pracę się nie udało. Skandynawia fascynuje mnie odkąd zacząłem podróżować. A ponieważ jest droga to moje wyjazdy w tym kierunku zazwyczaj kończą się na max. 2 dniach pobytu. Bilety rezerwowałem 17 grudnia, i wtedy były tylko 2 terminy gdzie można było złożyć pobyt z 1 noclegiem za 68,00 PLN. W ciągu tego jednego dnia chcę zobaczyć w Bergen jak najwięcej, oczywiście włączając to wejście na górę Floyen.
Screen ze strony Wizz Air
Na samolot wstaję już o 3:30. Szybka kawa, śniadanie i w drogę na lotnisko. Do przejechania mam ok. 55km. Na parking dojeżdżam o 5:00. Zostawiam kluczyki Wojtkowi - właścicielowi parkingu, z którym znam się dobrze i po 5min jestem już pod terminalem. Dzisiejsze przejście security trwa wyjątkowo długo, bo 40min. To dlatego że sporo osób nie rozumie poleceń obsługi lotniska. Cóż więcej dodać... ?

Po wjechaniu na górę zobaczyłem jak się ustawia kolejka do "boardingu" przy bramce 15. Znowu udało mi się tak stanąć że byłem w czołówce... a dzięki temu po wejściu na pokład samolotu mogłem sobie wybrać takie miejsce, które sprzyja... spaniu :) Po wzbiciu się w powietrze to już tylko spokojny lot i sen...
Droga z lotniska na pętlę autobusową
W Bergen Flesland wylądowaliśmy o 8:00. Dopiero się rozjaśniało. W terminalu lotniska wybrałem z bankomatu 200.00 NOK (nie doczytałem czy w autobusie można płacić kartą, więc wolałem mieć korony tak na wszelki wypadek) i przeszedłem dosyć szybko ponad 2km na przystanek autobusowy linii 51 i 53 jadącej do centrum (pętla Birkelandskrysset).

Pętla autobusowa
Normalna cena biletu na autobus to 29.00 NOK (ważny jest 70min od skasowania), jednak ani na pętli ani na lotnisku nie ma automatu, stąd musiałem kupić droższy u kierowcy za 41.00 NOK (można płacić kartą).

Trasa tramwajowa Bybanen została doprowadzona do lotniska. Cena biletu to 39.00 NOK (ważny 90min od skasowania). Dojazd do centrum zajmuje 45min - aktualizacja 03.2020

O 9:55 dojechałem do miasta. Samo ścisłe centrum Bergen jest małe i spokojnie spacerem można je przejść w godzinę. Lekko popadało ale zaraz chmury się rozeszły. Bergen to właśnie takie miasto, w którym większość czasu pada. Podobno 250 dni w roku.

Julemarket Byparken
Z autobusu wysiadłem na ostatnim przystanku Festplassen, tuż przy Julemarket Byparken i jeziorze Lille Lungegards. Skąd tylko jedna ulica dzieliła mnie od deptaku Torgallmenningen, gdzie mieszkańcy spędzają wolny czas.

Torgallmenningen
Ponieważ z Katriną z recepcji hostelu YMCA umówiłem się 13:00, miałem blisko trzy godziny aby obejść Bryggen (czyli drewniane nabrzeże portowe wpisane na listę UNESCO), Bergenhus (teren dawnej twierdzy) oraz wejść na górę Floyen.

Pierwsze swoje kroki skierowałem do informacji turystycznej, która mieści się na piętrze targu rybnego (Fisketorget).
W tle góra Floyen
Zaopatrzony w mapki przespacerowałem się na drugą stronę kanału, by pozaglądać w opustoszałe zakątki Bryggen. To teren dawnych gildi kupieckich. Domki faktycznie krzywe, uginające się pod ciężarem belek, ale mimo to stoją tak tutaj już kilkaset lat.

Bryggen
Bryggen
Kawałek dalej jest Bergenhus, czyli miejska twierdza. Miałem w planie wejść do sali Hakona, ale niestety była zamknięta. Czas wdrapać się na Floyen.

Dolna stacja kolejki
Przeszedłem więc koło dolnej stacji kolejki, wspinając się wyżej i coraz wyżej krętymi schodami (robiąc przystanki na klikanie zdjęć), a jak się schody skończyły to udeptaną leśną ścieżką. Wg mapy Google przeszedłem 3,5km a zajęło mi to 1h 15min.

Widok z góry na miasto
Widok z góry na miasto
Widok z góry robi wrażenie. Piękna panorama miasta oraz okolicznych fiordów. Na szczycie było sporo turystów, jednak większość tak jak ja dostała się na górę pieszo. Zaskakujące jest to że w lutym w Norwegii jest tak zielono, a dziś nawet jest cieplej niż w Madrycie!

Park na wzgórzu Floyen
Inne ujęcie centrum
Po zejściu do miasta odebrałem kartę do pokoju w hostelu i zrobiłem sobie 2h przerwę na odpoczynek i obiad, który zabrałem ze sobą z Polski. To co miałem w planie zobaczyć zobaczyłem, a to co uda mi się zobaczyć po południu będzie bonusem.

Ulica Marken
Po wyjściu na miasto rozpadało się. Ale w końcu to Bergen - najbardziej deszczowe miasto kraju. Widać po mieszkańcach że deszcz nie robi na nich wrażenia. Przeszedłem się handlową ulicą Marken, na chwilkę wszedłem na dworzec kolejowy (żeby przeschnąć), wdrapałem się na szczyt przy którym stoi kościół Johanneskirke i rundkę po mieście skończyłem przy Bryggen.

Bergen po zmroku
Po blisko 18h na nogach padam ze zmęczenia. Następnego dnia muszę znowu wcześnie wstać, bo już o 6. Śniadanie i krótki spacer na przystanek autobusu Flybussen, z którego o 6:27 jadę na lotnisko.

niedziela, 12 stycznia 2014

Eindhoven - wycieczka 1-dniowa

Szwagier często mnie namawiał na wspólny wyjazd, ale ponieważ pracuje w tygodniu to ma czas tylko w weekendy. Stąd pomysł aby wyskoczyć gdzieś na jednodniówkę. A ponieważ z Gdańska na ten moment jest mało takich możliwości - z powodu tanich biletów wybór padł na Eindhoven. Lecimy w sobotnie popołudnie, by na miejscu spędzić 5h. Wieczorny powrót do Gdańska. Bilety jak zwykle w najniższej cenie - po 34 PLN za osobę, kupione 18 listopada 2013.

Tanie bilety do Eindhoven - screen ze strony Wizz Air
Dzień przed wylotem sprawdzam cały czas pogodę i tabelę lotów w Gdańsku, bo wieją silne wiatry. Na szczęście starty i lądowania są bez opóźnień. To tak na wszelki wypadek.

Ostatnio przeczytałem jakie perypetie mieli koledzy z Katowic. Lecieli na jednodniówkę jak my do Eindhoven, i zamiast wylądować w Holandii, wylądowali w Dortmundzie. Oczywiście Wizz chciał im zapewnić transport do portu docelowego (czyli Eindhoven), ale nie zdążyliby na swój powrót. Stąd mieli małe przeboje, żeby jednak odlecieć z Dortmundu gdziekolwiek, byle by do Polski :) Oby nas to ominęło!

Ze szwagrem umówiłem się na 11:30, bo jedziemy jego autem na lotnisko. Po drodze wjeżdżamy do Auchana. Muszę oddać zakupione wcześniej rzeczy dla małej w Smyku.

Szkoda że na miejscu będziemy późnym popołudniem i spacerowanie będzie po zmroku, ale nie ma co wybrzydzać. Ważne żeby nie padało. Sprawdzam jeszcze ostatnie informacje o transporcie w mieście i "must see" (jest ich ledwie kilka).

Airbus A320 - HA-LPZ - którym przylecieliśmy
Po bardzo spokojnym locie (1h 40min) lądujemy w Eindhoven. Pogoda super. Świeci słońce, jest 8°C. Już od połowy Niemiec było widać ziemię, niebo czyściutkie. Lądowanie idealne, nawet nie poczuliśmy jak kapitan posadził Airbusa na pasie.

Po wyjściu z samolotu idziemy przez terminal poszukać kiosku, gdzie rzekomo można było kupić bilet całodniowy (Daagenkarte) na transport w całej Brabancji (region w którym położone jest Eindhoven). Nikt nie słyszał o takim bilecie. W automacie na przystanku autobusowym (do centrum jedzie 400 i 401) też są tylko dostępne bilety przejazdowe, ale nie całodzienne?!

Być może na portalach ktoś wprowadził wszystkich w błąd? Czy specjalnie, nie wiem. Z opisu zakupu biletów niby się zgadza że przybijają pieczątki z datą i numerem linii. Może ktoś nie do końca znający angielski źle zrozumiał sprzedawcę?

Szwagier ledwo spalił papierosa, a już podjeżdżał autobus 401 jadący do centrum. Jest 16:15.

To ja przed terminalem w Eindhoven
Na miejsce dojechaliśmy po 20min. Wysiedliśmy na przystanku koło stadionu PSV. Pierwsze co się rzuca w oczy po wjeździe do miasta, to czyste ulice, niska zabudowa domów (rzadko mają 2 piętra) oraz zrewitalizowane fabryki na centra handlowe. Po drodze także mija się nowe osiedla oraz pierwszą fabrykę Philipsa.

Przed stadionem PSV Eindhoven
Centrum jest tak małe że spokojnie można się po nim poruszać na piechotę. Trafiliśmy jeszcze na czas, gdzie są jeszcze ozdoby świąteczne, które przepięknie ozdabiały budynki. Fajna atmosfera.

Budynki w okolicy Mark Platz
Budynki w okolicy Mark Platz
Po godzinie przeszliśmy większą część miasta. Ludzi na ulicach już coraz mniej, a coraz więcej w knajpach i pubach. Klimaty typowo brytyjskie. Padnięci idziemy na kawę. Gdzie byśmy nie weszli, wszędzie serwują tylko Espresso. W końcu udało nam się znaleźć McDonald'a gdzie jest także Cappucchino. Bierzemy na wynos i idziemy dalej.

Centrum, za mną plac Piazza
W mojej ocenie 2h w zupełności wystarczą by przespacerować się po centrum. My w ciągu tego czasu przeszliśmy ok. 4,2km , zahaczając o wszystko to, co było ciekawego. Nieśpiesznie wracamy w kierunku stacji kolejowej, na tyłach której jest pętla autobusowa. To stąd odjeżdżamy z powrotem na lotnisko.

Centrum Eindhoven, po lewej "The Blob Building"
Po 19:30 dojechaliśmy na lotnisko, lekko przemarzłem i trochę zgłodniałem. Szwagier jeszcze szybko spalił papierosa i mogliśmy się ogrzać w opustoszałym terminalu. Wieczorem odlatywały jeszcze tylko 3 samoloty, stąd prawie nikogo nie było widać.

Czas do odlotu tak szybko zleciał, że zanim się obejrzałem już siedzieliśmy w "różowej landrynce" - nawet na tych samych miejscach co w locie z Gdańska. Wyjazd okazał się całkiem udany... i szwagrowi taki wypad popołudniowy też się spodobał. Chyba złapał bakcyla? :)

Po bardzo spokojnym locie wylądowaliśmy w Gdańsku. Super było widać w ostatniej fazie lotu starówkę gdańską. Szybko przeszliśmy przez terminal i już po 20min od lądowania siedzieliśmy w aucie w drodze do domu. Całą powrotną drogę rozmawialiśmy o wrażeniach i kolejnych planach wyjazdowych. To nie był na pewno nasz ostatni wspólny wyjazd!